DAILY STORIES
To było niesamowicie ciepłe wrześniowe popołudnie. Słońce było miłym dodatkiem choć wyjątkowo nie musiałam go mieć, zależało mi tylko by było ciepło. Nie chciałam żeby Asia zmarzła.
Od dawna marzyłam o sesji w wodzie i sfotografowaniu mojej wystrzałowej fryzjerki z hipnotyzującymi oczyma. To miejsce jest niesamowite choć bardzo niepozorne. Kolor wody pięknie podkreśla barwy włosów i tatuażu Asi. Myślę, że wyszło całkiem nieźle, prawda? Bez zbędnego lania wody zapraszam więc Was do oglądania a później lećcie zobaczyć co Joanna wyczynia z włosami: PIGment
Dziś zabieram Was nad polskie morze. Po dwóch tygodniach siedzenia w domu i braku swobody dobrze jest przypomnieć sobie ten cudownie lekki wakacyjny nastrój. Morska bryza, niesforne kosmyki na twarzy, miękki piach pod stopami i słońce głaszczące naszą skórę… Ach..
W ubiegłym roku miałam okazję fotografować również innych fotografów. Ta sesja rodzinna nad morzem to totalny spontan. Jarek zobaczył mój post na Facebooku informujący o wyjeździe i chęci zrobienia zdjęć nad Bałtykiem. I 2 dni później zapakował rodzinę i przygnał do mnie z Kaszub, ryzykując trochę, że przejedzie te 120 km na darmo, bo prognoza nie była optymistyczna.
Jak widać jednak, wszystko wyszło idealnie. Uwielbiam te zdjęcia, nie tylko za piękne światło i miejsce w którym byliśmy ale głównie za to jak dobrze udało mi się pokazać bliskość tych trojga. Na każdej sesji staram się stworzyć odpowiednią przestrzeń na bycie sobą ale tutaj to nie tylko moja zasługa. Zobaczcie jak Jasiek pozował 😉 Tak na poważnie jednak, wiem, że się powtarzam, ale ważne jest również to na ile podczas sesji otworzy się przede mną para. Jarek i Paulina nie wstydzili się patrzeć czule na siebie i być blisko…
A propos bycia blisko… niedługo wspólnie pokonamy koronawirusa naszą wytrwałością i znów będziemy cieszyć się obecnością tych, za którymi tęsknimy najbardziej, swobodą i wyjazdami. To co możemy robić w tej chwili oprócz trzymania się z dala od skupisk ludzi to projektowanie pięknej przyszłości, szczęśliwych chwil podczas wspólnych wakacji i spotkań z bliskimi. Nasze myśli i pozytywne nastawienie mają moc!
PS Przygotujcie się na sporą ilość zdjęć. Nie mogłam się w tym wypadku zdecydować jedynie na rozsądną ilość 😉
Kameralny ślub i przyjęcie w towarzystwie najbliższej rodziny i przyjaciół w przepięknym Art Hotel we Wrocławiu.
Chyba każdy, kto nie lubi ogromnych przyjęć marzyłby o właśnie takim intymnym ślubie. Iwona i Krzyś mimo, iż na co dzień nie mieszkają we Wrocławiu postanowili właśnie tu powiedzieć sobie „tak”. Mają 2 synów, podarowali sobie jednak dużo spokoju i czasu tylko we dwójkę. Dzięki temu mogli spędzić ten ranek bez pośpiechu, skupieni na sobie i tym ważnym dniu. Mogłam też uwiecznić na spokojnie ich przygotowania, które zawsze zajmują ważną część całego reportażu. Iwonie i Krzysiowi również na tym zależało. Tak to jest gdy fotografuje się dwójkę innych fotografów 😉 Wiemy, jak ważna jest atmosfera i odpowiednie warunki do zdjęć. Na chwilę przed przyjazdem rodziny udało nam się nawet zrobić przepiękne wspólne portrety w wyjątkowym wnętrzu tego hotelu.
Ja zawsze lubię przyjechać wcześniej na miejsce przygotowań, do domu panny młodej lub do hotelu i złapać na spokojnie atmosferę miejsca, sfotografować detale i zajadając swoją zupę z termosu poczekać na pannę młodą 😉
Wracając jednak do naszej pary, musicie się zgodzić, że stylizacja tych dwojga była idealna. Wszystko do siebie pasowało a bukiet Iwony nadał całości wyjątkowego charakteru.
Miejsce przyjęcia: Art Hotel
Makijaż: Agnieszka Twardziszewska Makeup
Kwiaty: Decoki
Włosy: Fryzury-Olena Ruban