Tym razem zabieram Was na wrześniowy spacer. To moje drugie spotkanie z Antosiem i trzecie z jego rodzicami. Agnieszkę znam już bardzo długo i fakt, że robię dla niej i Michała zdjęcia ma dla mnie szczególne znaczenie. Sesję zrobiliśmy ostatniego dnia lata i nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszej pogody. Zawsze staram się tak zaplanować jej czas by zahaczyć o zachód słońca. Niestety, Antoś mimo, iż zazwyczaj chodzi późno spać, tym razem był zbyt zmęczony by go doczekać. Mamy jednak wszystko to, co uwielbiam na sesjach rodzinnych. Zabawę, ucieczki, pocałunki i przytulanie a wszystko skąpane w pięknym prawie jesiennym słońcu. Sesja wygląda jak bułka z masłem, prawda? Zdjęcia takie pełne luzu. Nic bardziej mylnego. Po półtorej godzinie z roczniakiem czuję się jak po przebiegnięciu półmaratonu i marzę tylko o tym by w spokoju posiedzieć pół godziny patrząc w jeden stały punkt 😉
Muszę Wam napisać, że najważniejsze podczas takiej sesji to oprócz ogarniętego fotografa spokojni rodzice 😉 Brak stresu tym co robi dziecko lub czego nie robi podczas sesji to gwarancja fajnej atmosfery. Zawsze oczywiście tłumaczę wcześniej jak to wygląda i co rodzice mają robić. Mimo wszystko najczęściej sesja toczy się rytmem dyktowanym przez dziecko, mam jednak swoje sposoby na to by mieć choć kilka kadrów na jakich najbardziej mi zależy. Z tak małymi i ruchliwymi dziećmi nie ma nigdy utartego scenariusza i zawsze należy mieć alternatywny plan działania bo dzieci mogą być zbyt pobudzone, czasem niewyspane, przechodzić trudny czas lub najnormalniej na świecie mieć gorszy dzień.
Ale dość wykładu. Zapraszam na zdjęcia.
























